Znów duzo sie działo od ostatniego wpisu (moze bo minęły 2 miesiące hehe). Probne egzaminy drugoklasiści, koniec roku szkolnego, urodziny jednej z przyjaciółek, wyjazd na obóz do Wielkiej Brytanii, tydzień z przyjaciółkami w Berlinie. Teraz siedzę tu kolejny tydzień, tyle ze sama. I tak to mam jak nie mam towarzystwa, ze duzo myślę. Aż za duzo. Znacie to kiedy macie złe popołudnie i melancholijnie siedzicie w domu słuchając smutnych piosenek? Mam taki moment prawie codziennie. Jutro wracam do Wrocławia, nareszcie. Tęsknię za kontaktem z ludźmi :)
Staram się znaleźć sposób na życie. Duzo odkrywam, o sobie, o innych, o całym świecie. Chciałabym podzielić się tym wszystkim, czuje jednak, że nie mogę. Samo to ile sie zmieniło od czasu kiedy pojawiały się tu kilkulinijkowe posty z niewyraźnymi zdjęciami pisane przez dwunastoletnią mnie. Czuję, ze stworzyła się bariera, trudniej mi wlewać moje uczucia na papier (pole tekstowe). To mniej-więcej dlatego juz nie pisze prawie w ogóle. Nie czuję sie tak swobodnie jak kiedyś. Na prawdę szkoda, ale juz nie umiem odnaleźć motywacji, a jak juz to raz na dwa miesiące. Uczucie, które mi sie tak podoba (nie chce określić tego przyjemnością bo jakos dziwnie brzmi) pojawia sie kiedy dostajemy cos wzamian. Kiedy juz udaje mi sie wyklecić wpis-dostaję komentarze, czasem nawet ktoś zaobserwuje-to jest fajne. Ale kiedy następny raz wchodzę tu po kilku tygodniach już zapominam jak to jest, i cały czar pryska.
Mam nadzieje, ze rozumiecie, o ile w ogóle ktoś tu jeszcze wchodzi oprócz moich przyjaciółek i dziadków :)
Zdjęcie z East Side Gallery, które ma raczej mniej niż bardziej związku z treścią wpisu, ale i tak mi się podoba.
Do następnego razu, papa!
PS. Dziękuję za najnowsze komentarze pod ostatnim postem, na prawdę wprowadziły uśmiech na moją twarz :)